Popatrzyłam dzisiaj na mój magiczny kosz wiklinowy (mam w nim przeróżne stare sukienki, bluzki, spódnice...) i zaczęłam wyciągać wszystkie starocie po kolei.
Pomysł musiał przyjść w trakcie. Wzięłam do ręki szkicownik, ołówek i zaczęłam rysować przeróżne ptaki. Będąc przy kolejnym byłam już pewna co chcę uszyć.
Powstała więc Złotonóżka !
W trakcie szycie towarzyszyła mi moja kotka Lejda ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz